niedziela, 5 czerwca 2016

Chapter 1

"Hailie I know you miss your mom and I know you miss your dad, when I'm gone but I'm trying to give you the life that I never had"

Leżała właśnie w pokoju na łóżku czytając "Romea i Julię" na jutrzejszą lekcję sztuki, a towarzyszący jej ogromny owczarek środkowo-azjatycki przysypiał mocno do niej przytulony.
- Puk, puk - drzwi od pomieszczenia lekko się uchyliły, a do pokoju wślizgnął się ojciec dziewczyny.
- Hej, tato - uśmiechnęła się miło ukazując śliczne zęby które ozdabiał srebrny aparat.
- Witaj, królewno - usiadł przy niej, z pogardą spoglądając na psa. - Ile razy mam ci mówić, że łóżko to nie miejsce dla niedźwiedzi?
- Nie przesadzaj, Aysha jest najukochańszym psem, jakiego mogłam mieć.
- Ehh, nie wiem, co w niej takiego. Pies, który zasługuje na pochwałę? Zdecydowanie pitbull!
- Już wolę niedźwiadka - zaśmiała się.
- Co czytasz?
- "Romea i Julię" do szkoły. Już prawie kończę. 
- Nie przeczytałem tego. Dlatego usadzili mnie ze sztuki trzykrotnie, aż w końcu wyleciałem ze szkoły - westchnął - Więc błagam, nie popełniaj moich błędów i skończ gimnazjum, potem liceum, idź na studia i zostań normalnym człowiekiem.
- Tato, ja chcę być aktorką - spojrzała na niego proszącym wzrokiem.
- Hailie, rozmawialiśmy już o tym. - złapał ją za rękę - I wiesz doskonale że nie pozwolę, aby twoja twarz była na wszystkich gazetach, a ty grała w jakichś filmach.
- Ale to jest moje marzenie! Ty jesteś na wielu okładkach i zna cię cały świat. Też tak chcę!
- Skarbie uwierz mi, sława nie jest niczym dobrym. Muszę dawać "dobry" przykład. Wszyscy wiedzą, z czego zasłynąłem, dzięki komu się wybiłem i co robiłem. Nie chcę, żeby ciebie spotkało to samo.
- Tato, nie żyjemy w 1996 tylko w 2010 roku. Czasy się zmieniły, teraz dużo łatwiej jest zdobyć popularność.
- Żabko, wiesz, jak bardzo cię kocham. I tak jak bardzo cię kocham, tak nie pozwolę, żeby coś ci się stało. A osoby sławne są narażone na wiele przykrych rzeczy.
- Dobra, skończmy temat. Pogadajmy może o.. Twojej żonie?
- Jaki znowu jest twój problem? - przewrócił oczami. 
- Tato ty na prawdę nie rozumiesz, że gdy ciebie nie ma to Livienn zamienia się w prawdziwą sukę?
- Wyrażaj się! Wiesz, że w tym domu się nie przeklina!
- Tatke no słuchaj mnie!
- Tatke nie będzie słuchał brzydkich słów z pięknych ust. Uspokój się, to po kolacji pogadamy na spokojnie. Idę zadzwonić do twojej matki i dogadać się w sprawie weekendu. 
- Jeśli będę mogła uwolnić się od tej czarownicy to z chęcią pojadę do mamy! - rzuciła książką w ojca.
Ten tylko odwrócił się, spojrzał nieprzeniknionym wzrokiem i wyszedł.
Opadła na łóżko i objęła psa. "Dlaczego on mnie nigdy nie słucha? Wciąż gada tylko o tym, że mnie kocha i chce mojego dobra, a mnie nie słucha! Kochający ojciec słucha swoich dzieci, prawda?!" mówiła w myślach. 
- Czyżby ukochany tatuś nie słuchał swojej córuni? - usłyszała głos macochy. Westchnęła przeciągle. - Wstrętna gówniara. Mogłabyś chociaż raz pomyśleć o nim. Niszczysz jego świetny humor. Czy chociaż raz spytałaś, jak się miewa wytwórnia? Jak idzie sprzedaż płyty? Czy chociażby - jak twój tata się czuje? Nie. Cały czas tylko ty, ty, ty. Przestań myśleć o sobie i zwróć uwagę na niego. On myśli tylko o twoim szczęściu, ja się czuję w ogóle nie potrzebna. Gdyby mnie nie było, zapewne byłybyście rozpuszczonymi, rozwydrzonymi, bogatymi, pustymi lalami.
- Hej Livienn, mówiłaś coś? - udała, że wyciąga słuchawki z uszu.
Kobieta zrobiła zgorzkniałą minę i odeszła. "Boże, jak ja jej nienawidzę!" - krzyczała w duchu. "Ale ma rację. Ani razu nie spytałam, jak się sprzedaje Recovery. A przecież zaraz tatek wyrusza w trasę!"
A skoro o tym mowa. Kiedy była mała mówiła na ojca "tatke". Jak uczyła się mówić to krzyczała do niego "tatke" i tak jej zostało. Marshall lubi, kiedy córka tak do niego woła. Czuje się wtedy szczęśliwy. Bardzo lubi z nią rozmawiać i gdyby tylko słuchał Hailie w sprawie tej żmii, byłoby idealnie. W sumie.. Jest szczęśliwy z Livienn, a ona chcę to zepsuć. Nie wyszło mu z mamą, to może z nią mu się uda? Zarówno Hailie, jak i Aleina chcą jego dobra ale na pewno nie z nią! Musiała się doczepić akurat do Eminema?! Nie musiała! Eminem jest ich ojcem, nie jej źródłem pieniędzy. Gdyby tyle nie jadła utrzymała by karierę i sama na siebie zarabiała. Tacie tak bardzo podobała się Rihanna... Obie córki ją lubiły, czuły się świetnie w jej towarzystwie, ona chyba też bardzo lubiła tatę. Ale w nieodpowiednim momencie zjawiła się Livienn Kouper. "Przeklinam dzień, w którym podeszła do niego w tej głupiej restauracji!"
Wzięła telefon i spojrzała na godzinę.
- Ughh, zaraz kolacja...
Pogłaskała Ayshę po grzbiecie i niechętnie wstała z łóżka. Podniosła książkę, którą wcześniej rzuciła w ojca i odłożyła ją na szafkę obok drzwi. Zeszła na dół, do jadalni.
- Już myśleliśmy że nie zejdziesz - odezwała się ohydnym tonem macocha dziewczyn.
- Nie odpuszczę sobie kolacji z tatusiem - ucięła nastolatka.
Livienn popatrzyła na nią z pogardą i położyła talerz na jej miejscu, obłożony ziemniakami i pachnącym stekiem.
- Dwudziestego wyruszam w trasę - zaczął tata
- Czerwca? - uniosłam nos ponad talerz
- Maja - sprostował
- Przecież to za dwa tygodnie! - oburzyła się Aleina
- Księżniczki przecież jestem dorosły a płytę trzeba promować. Poza tym kilka państw domaga się koncertu i właśnie w nich jest największa liczba sprzedanych płyt, głupio by było ich nie odwiedzić.
- Jakie to na przykład państwa?
- Niemcy, Rosja, Polska, nawet na Ukrainie poszło dużo egzemplarzy.
- Marshall a jak długo będziesz w trasie?
- W planie są cztery miesiące. Chciałbym też pozwiedzać miasta, w których będę. A przypadają około 4 miasta na jeden kraj. W Europie krajów jest czterdzieści sześć, odwiedzę dwadzieścia dwa, dwadzieścia dwa kraje w każdym po cztery koncerty plus zwiedzanie. Myślę, że spodoba mi się ta trasa. 
- Możemy jechać z tobą? - zapytałam
Tata już chciał się odezwać, lecz niespodziewanie wtrąciła się blondi żmija.
- Dziewczynki, wy macie szkołę. Poza tym, nie sądzicie, że trasa jest taty, a nie wasza? Obejrzycie sobie występy w internecie, teraz są takie czasy, że wszystko tam znajdziecie. Ja też jestem waszą prawną opiekunką i uważam, że powinnyście się zająć nauką.
Spojrzałam na tatę. Patrzył na Livienn i kiwał twierdząco głową.
- Liv ma rację, powinnyście zostać w domu. Kiedyś was zabiorę.
- Mhm, już to widzę - mruknęła Aleina a ja kiwnęłam zgodnie.
- Nie rozumiem. Od pewnego czasu atmosfera w tym domu jest oziębła i.. nabuzowana. Czy ktoś mi powie, o co chodzi? - tata upił łyk herbaty i spojrzał na Hailie, a potem na Aleinę.
- Wiesz, kiedy wszystko wróci do normy? - tata zrobił pytający wzrok - Kiedy ona się wyprowadzi.
Wstała bez słowa od stołu i udała się do pokoju, na górę. Wiedziała, że ojciec będzie zły.
- Bezczelna.. - "żmija" udała płacz i pobiegła do sypialni.
Marshall westchnął i oparł głowę na dłoniach. Dokończył w spokoju posiłek w towarzystwie starszej córki, a potem odwiedził swoją księżniczkę.
- Mogę wejść? - spytał, uchylając drzwi
- Ty zawsze możesz tu wejść, tatke. - odparła cicho, siedząc z laptopem na kolanach.
- Pogadamy? - zamknął za sobą drzwi
- Tato, ja nie zmienię zdania. Mam ci nagrać to, co ona robi, kiedy ciebie nie ma? Moja cierpliwość się kończy! Mam dosyć tego, że tak mnie upokarza! 
- Nie chcę mi się wierzyć, że moja Livienn taka jest - wzruszył ramionami.
- Pewnie, wierz jej, jest dla ciebie ważniejsza. - burknęła nastolatka.
- Hailie doskonale wiesz, że nikt nigdy, powtarzam NIGDY nie będzie dla mnie ważniejszy od ciebie, księżniczko.
Dziewczyna spojrzała na ojca z łzami w oczach. Odłożyła urządzenie na bok i dosunęła się do rodziciela, mocno go przytulając.
- Przepraszam, że jestem złą córką. Wiesz, że cię kocham. Myślę ciągle o sobie! Chcę, żebyś był szczęśliwy, ale nie z Livienn! Proszę, zrób to dla mnie i dla Aleiny. Chociażby Ayshę jak traktuje.. Nigdy nie widziałeś?
- Nie miałem okazji.. - uniósł brew
- Panoszy się z twoimi pieniędzmi jak kogut w kurniku, mnie i Aleinę traktuje jak popychadła, a Ayshę ciągle wyrzuca na dwór. Mam dosyć tego, że chociaż mój własny pies nie może spać w moim pokoju, kiedy nie ma tatusia! - wydukała.
- Porozmawiam z nią. Skarbie, kładź się już, jutro masz szkołę. Chciałbym, żebyś przekazała Sam'owi rano, żeby cię po szkole przywiózł do wytwórni. Nie zapomnisz? - objął ją
- Nie zapomnę, tatke! - rzuciła się tacie na szyję i jeszcze raz przytuliła
- Tymczasem jeszcze zadzwonię do twojej matki, bo inaczej chyba mnie zagryzie. Pojedziesz do niej na weekend?
- Pojadę. Miesiąc jej nie widziałam - zgodziła się
- Cieszę się bardzo. Mama ma do ciebie jakiś prezent. Mam nadzieję, że to nie kolejny pies, bo niedługo zamiast ubrań będziesz miała futro. 
- Aysha aż tak bardzo nie linieje! - oburzyła się do żartu
- Chyba żartujesz, Aleina cały czas skądś jej sierść wyciąga! - uśmiechnął się
Hailie obdarzyła go szerokim uśmiechem. Wiedząc, że tata nie lubi się uśmiechać gdyż twierdzi, że jego kompleksem jest jego zgryz (przez to rzadko się uśmiecha) widząc jego uśmiech, sama robiła większy. "Do wytwórni? Ale po co?" pomyślała. To okaże się jutro.
Sam jest prywatnym ochroniarzem Hailie. Marshall nie pozwolił chodzić jej samej gdziekolwiek, dlatego wynajął prywatnego goryla. Aleina ma swojego. Livienn nie potrzebuje.
Sam ich dom otaczał ogród zajmujący hektary, na posesji znajdował się duży basen, parking i garaż mieszczący cztery samochody. Budynek przypominał mały zamek. Dom miał parter i piętro, na piętrze było osiem pokoje plus łazienki do każdego, pomieszczenie gospodarcze wielkości normalnej kuchni w normalnym domku. Na parterze zaś kuchnia, jadalnia, salon, łazienka, trzy pokoje, hall i pomieszczenie gospodarcze (nieco mniejsze niż to na piętrze). Z takim miejscem zamieszkania Mathersowie nie musieli się niczego wstydzić. Codziennie cały budynek oprzątały cztery sprzątaczki. Niby dlaczego księżniczki tatusia mają sprzątać? Nie muszą. Kto bogatemu zabroni?
Marshall wyszedł z pokoju młodszej córki zostawiając ją samą z psem. Aysha odpoczywała na dywanie pod łóżkiem, Hailie zaś słała ostatniego sms'a do koleżanki. "Rozmowa z tatą zaliczona. Myślę, że się nad wszystkim zastanowi" i odpaliła youtube. "Eminem - Mockingbird" - zawsze po głębszych myślach czy rozmowach z tatą włączała sobie tę piosenkę, która w sumie jest o niej. Wszystkie filmiki z dzieciństwa, urywki z Kim, tata grający w kosza lub opiekujący się małą Hailie. Nie zabrakło też twarzyczki Aleiny. Kochała tę piosenkę całym sercem. Przy niej zasnęła. 
Rano przyszedł Sam. Hailie wstała, ubrała się i przyszykowała do szkoły. Przed wyjściem zamieniła kilka słów z Livienn.
- Nie wykurzysz mnie z tego domu. Jestem jego panią. Może i owinęłaś ojca wokół palca, ja jednak jestem trudną przeciwniczką. Na szczęście niedługo się ciebie pozbędę. - skrzyżowała ręce na piersi i oparła się o futrynę drzwi.
- Jestem ciekawa, jak to zrobisz. 
- Ty już się o to nie martw. Aha, i pożegnaj się z psem, bo on też stąd wyleci. Wróci do twojej matki.
- Dla ciebie to jest Kimberly Scott, nie "moja matka". Okaż szacunku, jest młodsza i ładniejsza od ciebie. Założę się, że gdy udowodnię tacie to, kim na prawdę jesteś, mama jeszcze znajdzie tu swoje miejsce. 
- Masz bujną wyobraźnię, mała. A teraz jedź już, bo się spóźnisz na lekcje. 
- Bujaj się - prychnęła.
"Co za wredny babsztyl" pomyślała - "Żebyś zdechła jak najprędzej!" 
Wsiadła na tylni fotel czarnego forda z przyciemnianymi szybami. Za kierownicę wsiadł Sam.
- Jak tam ze żmiją? - zapytał
- Sam, musimy coś zrobić. Tata nadal mi nie wierzy.
- Zrozum, on też chce być szczęśliwy. Choć muszę przyznać, wolałbym panią Kim na jej miejscu. Ona ma przynajmniej kulturę.
- Właśnie. Tata kazał ci przekazać, żebyś po szkole przywiózł mnie do wytwórni. Nie mam pojęcia, w jakim celu. - westchnęła
- Dobrze. A tę wstrętną jędzę trzeba zrzucić w błoto!
- O tak!
- Hailie, ile dzisiaj masz lekcji? Rozkład jazdy zgubiłem. - przyznał Sam
- Pięć, ostatnia świetlica, więc przyjedź po piętnastej. - odparła uśmiechając się.
- Dobrze, będę czekał pod klasą.
- Okej. Pod dwunastką na pierwszym piętrze, tam mam biologię. - rozkazała
- Nie zapomnę, nie bój się - parsknął
- Mam nadzieję - dodała z uśmiechem.
Do szkoły dojechali po piętnastu minutach. Sam odprowadził nastolatkę do wejścia. Miesiąc uczenia się w tej szkole kosztował Marshalla Mathersa prawie 1500 dolarów. Sam zawsze się zastanawiał, jakim cudem z muzyki słynny Eminem może mieć taki dom, takie towarzystwo i tyle kasy na córkę? Imponujące. Niegdyś przecież pan Mathers chciał być rysownikiem komiksów, dziś jest jednym z najpopularniejszych ikon hip-hopu. Zadziwiające i imponujące.
Hailie od razy podbiegła do koleżanek - Susan i Emily. 
- Hello, Hailie! - zawołały, ciesząc się na widok blondynki.
- Cześć, dziewczyny! - uśmiechnęła się - Przygotowałyście się na zajęcia sztuki?
- Cholera, nie doczytałam tej głupiej książki!
- Sus, ona jest taka romantyczna! - westchnęła Emily
- Ja też nie doczytałam, zamiast to robić rzuciłam nią w tatę. - po tych słowach dziewczyny zmierzyły Hailie wzrokiem zabójców.
- Co zrobiłaś? - spytała Susan
- Rzuciłam nią w tatke - powtórzyła
- Dlaczego? - dodała Emily
- Znów nie słuchał mnie w sprawie tej jędzy.
- Hail, odpuść. On ją kocha, nie chcesz, żeby był szczęśliwy? - Susan objęła Hailie i obdarowała ją pytającym wzrokiem
- Chcę, ale nie z tą żmiją! Jest okropna i jeszcze mi grozi! - burknęła
- Słuchaj, moja matka też jest taka. Ciągle narzeka i wiecznie ma do mnie jakieś wąty, ale nie chcę, żeby ojciec ją zostawił bo wiem, że jest z nią szczęśliwy.
Emily jest córką wiernego przyjaciela Marshalla - Christophera aka Lloyda Banksa. Susan zaś jest potomkiem stwórcy Eminema - Andre ( Dr. Dre ).
- Tak w ogóle, Sus, twój tata będzie dzisiaj w Shady Records? - rzuciła, zmieniając temat
- Chyba tak. Tata, twój tata i podobno Skylar Grey pichcą coś w Records'ach. Nie mam pojęcia, nie mogłam podejrzeć dziennika taty.
- Skylar Grey?! Boże, kocham ją! Tata kazał mi po szkole przyjechać do wytwórni. Nie powiedział, w jakim celu.
- Może chce ci pokazać, jak wygląda jego życie w Records'ach? W końcu siedzi tam prawie całymi dniami! - odezwała się Emily
- Za dwa tygodnie jedzie w trasę. Teraz kompletnie mam przesrane u Livienn. - powiedziała zawiedzionym głosem.
- Zawsze masz nas! Albo Fifty się przygarnie.. Na ile? - zaśmiała się Susan
- Cztery miesiące, bo tatke wymyślił, że zwiedzi sobie każde miasto.
- Boże! Stąd macie tyle kasy! 
- Sus, nie przesadzaj, żyjesz tak samo, jak ja! - blondynka szturchnęła przyjaciółkę
- Nie zapominajmy o Emily! - dodała Susan
- Co ja? - spytała rozkojarzona Emily.
Dziewczyny obdarzyły ją wściekłym wzrokiem, lecz zaraz po tym zaczęły się śmiać. Zadzwonił dzwonek i poszły na pierwszą lekcję - język angielski. 
Hailie była dosyć rozwiniętą osobą. Generalnie nie potrzebowała angielskiego, znała doskonale zasady rodowego języka i te lekcje były zbędne. Tata jednak chciał, żeby ta poszła na studia, więc zapisał ją na te zajęcia. 

środa, 1 czerwca 2016

Prolog.

Na początek chciałabym znów powitać osoby, które zechciały zajrzeć tutaj. Tak, kolejne opowiadanie. Tak, wróciłam. Przecież mówiłam, że nie skończyłam z Tokio, prawda? Upss, chyba nie wszystkim. Cóż, postanowiłam połączyć Tokio ( właściwie tylko bliźniaków ) z Eminemem. Tak powstała mieszanka wybuchowa i opowiadanie, którego jeszcze nie było w historii FFTH. 
Ogólnie to raczej znana jestem ( jak połowa fanek Toma :3 ) z tego, że robię z naszego terrorysty chłopaka z kłopotami. No wiecie, złodziejaszek, patologia, takie tam. Nawet tego tutaj nie zabraknie :) Mam nadzieję że prolog opowiadania wam się spodoba. Zapraszam :)

Sława nie była dla Niego wszystkim, co miał. Bo miał sławę, która tak na prawdę
była dla Niego tylko zabawą. Miał jeszcze rodzinę. Dwie córki - Hailie z poprzedniego małżeństwa
i adoptowaną Aleinę. Niedawno związał się z Livienną Kouper, dawną, sławną modelką.
Hailie wiele razy przychodziła do ojca i skarżyła się na macochę.
Twierdziła, że ta robi wszystko, żeby zniechęcić ojca do córki.
Marshall kochał córkę ponad życie jednak uważał, że przesadza.
Jak bardzo się pomylił?